Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE
Lineup tegorocznej edycji UTDF prezentuje się niezwykle mocarnie. To mieszanka połamanych brzmień z UK, jakościowego techno i najciekawszych graczy z polskiego podwórka rapowego. Festiwal startuje już 3 września, poznajcie nasze rekomendacje w kompaktowej formie.
Loefah
Loefah jest jednym z ojców OG dubstepu. W swoim chyba największym szlagierze, bierze na warsztat chwytliwy wokalny sampel i tnące powietrze werble. Głównym bohaterem jest oczywiście basuwa i wobble, które pozostają świeże do dziś. Dubstepowe traczki mają to do siebie, że potrafią się momentami ciągnąć i w efekcie nużyć. Loefah za pomocą dość prostych środków i aranżacyjnych tricków unika tego problemu. Disko Rekah to z pewnością panteon gatunku – liczymy, że usłyszymy go na UTD! [PW]
VRIL
VRIL na UTDF pojawi się dwukrotnie: raz uraczy nas spokojniejszym setem w formule live w ramach Salonu Ambientu, a potem przypomni o swojej mocniejszej, klubowej odsłonie w FOMO. Gdybym miał wybrać jeden kawałek z ogromnej dyskografii artysty, byłby to właśnie Haus. Zapętlona, prosta i wwiercająca się w głowę fortepianowa partia hipnotyzuje delikatnym offbeatem względem regularnej stopy. Ten utwór brzmi jak soundtrack do jesiennych podróży autobusem i wpatrywania się w mokre szyby, ale ma zarazem w sobie coś euforycznego. Cudowny przykład zderzania skrajności z wyśmienitym efektem – tak to właśnie robi VRIL. [PW]
Zdechły Osa
Rap z przepalonego wódką gardła. Rap, który nie boi się sięgać po gitary. Love song o sikaniu pod komisariatem i paleniu wiadra (z literalnym teledyskiem, z udziałem @larkatomarka, w którym zaprezentowana jest większość wersów z utworu). Yup, sikanie też. W PATOLOVE dostajemy próbkę twórczości Zdechłego, skupiającą jak w soczewce jego surowość i dzikość. Stroniącą od kompromisów, albo raczej – nazwijmy to po imieniu – mającą po prostu w dupie wyobrażenia o tym, czym jest muzyka w 2021, rynkowe wymogi, etos twórcy. Potencjalnie Osa może Wam zupełnie nie siąść, ale myślę, że zdecydowanie warto dać mu szansę. Pomijając wszystko inne – ta muzyka jest cholernie zaraźliwa. [JG]
DJRUM
Creature pt. 2 to środkowa część tryptyku o tym samym tytule. Traczek pochodzi z jednego z najlepszych albumów 2018 roku, Portrait with Firewood wydanego nakładem legendarnej wytwórni R&S. Wybrałem dla Was ten kawałek z dwóch powodów. Po pierwsze: bo niczym w napisach hollywoodzkiego blockbustera jest w nim polski akcencik – ścieżkę smyczkową dograła tu Zosia Jagodzińska, stacjonująca w Londynie wiolonczelistka jazzowa. Po drugie: samo brzmienie tego traczka. Słychać tu charakterystyczny dla DJRUM’a BARDZO połamany beat, pełen dronowych tekstur i klików pochodzących z nieśmiertelnego Rolanda TR-808, ale nie rozpędza się tu tak bardzo jak np. w Tournesol. Nie wiem jak wy, ale ja już nie mogę doczekać się tego seta. Przypominam, że Djrum zagra b2b z Om Unitem, więc stawka jest tym większa. [DL]
Rekomendowali: Patryk Wojciechowski, Jagoda Gawliczek, Dymitr Liziniewicz
Bilety złapiecie w Going.
Kolektywny umysł członków redakcji Going. MORE