Czytasz
W ogniu prowokacji. Artysta Damien Hirst spalił tysiąc swoich prac

W ogniu prowokacji. Artysta Damien Hirst spalił tysiąc swoich prac

Wartość zniszczonych dzieł opiewa na 10 milionów dolarów. Jedni widzą w tym osobliwym performensie ostateczny etap przejścia do sztuki cyfrowej, drudzy krytykują Brytyjczyka za próżność i oderwanie od rzeczywistości.

Damien Hirst, laureat prestiżowej Nagrody Turnera i jeden z najbogatszych żyjących dziś artystów, nie po raz pierwszy szokuje. W 1991 roku na nagłówki gazet trafiła jego praca Fizyczna niemożliwość śmierci w umyśle istoty żyjącej. Na jej potrzeby twórca zakupił zwłoki żarłacza tygrysiego złowionego u wybrzeży Australii. Następnie zatopił je w dużym akwarium wypełnionym formaliną. Jego działanie wywołało ożywioną dyskusję na temat tego, co powinniśmy nazywać sztuką. Jednocześnie zakwestionowało eksploatację zwierząt przez ludzi, która współcześnie występuje na wielu polach.

praca Fizyczna niemożliwość śmierci w umyśle istoty żyjącej Damiena Hirsta

Na skraju prowokacji

W portfolio Brytyjczyka znajduje się także rzeźba Na miłość boską zaprezentowana w 2007 roku. To platynowy odlew ludzkiej czaszki, pierwotnie zakupionej przez Hirsta w antykwariacie w londyńskim Islington. Na jej powierzchni umieszczono 8601 diamentów o łącznej masie 221 g. Cena wywoławcza za dzieło wyniosła 50 milionów funtów. – Ono jest nie z tego świata, niebiańskie. Ogłasza zwycięstwo nad rozkładem. Jednocześnie przedstawia śmierć jako coś nieskończenie nieubłaganegokomentował niderlandzki historyk sztuki, Rudi Fuchs.

praca Na miłość boską Damiena Hirsta

Hirst jednocześnie lubi wbijać szpilę samemu środowisku, z którego się wywodzi. Kwestionuje mechanizmy rządzące galeriami i licytacjami, czemu dał upust w projekcie Beautiful Inside My Head Forever. We wrześniu 2008 roku zorganizował aukcję swoich prac w londyńskim Sotheby’s. Sprzedał je bezpośrednio samej publiczności, z pominięciem wsparcia ze strony kuratorów i agentów. Dla wielu komentatorów to posunięcie było nie tylko zręcznym zagraniem marketingowym, ale i sztuką samą w sobie.

AI stworzyło obraz. Kto jest jego właścicielem? Szukamy odpowiedzi na to pytanie.

Cyfra albo analog

Teraz równie dużo zamieszania robi kolekcja The Currency, którą artysta stworzył w 2016 roku. Składa się ona z 10 tysięcy fizycznych dzieł namalowanych na papierze czerpanym przy użyciu farby emaliowej. Układ kropek na każdym z nich jest unikatowy, a ich autentyczność została poświadczona znakiem wodnym i hologramem. Tytuły prac zawierają konkretny numer oraz fragment tekstu piosenki ulubionych artystów Hirsta.

Samo przedsięwzięcie na początkowym etapie nie wyróżniało się jeszcze niczym nadzwyczajnym. Świat sztuki zaintrygował jednak fakt, że Hirst nie chciał sprzedać elementów The Currency w standardowy sposób. Drogą do obejścia procesu okazało się dla niego stworzenie NFT – cyfrowych odpowiedników każdej z prac. Ich potencjalni nabywcy zostali postawieni przed wyborem. Albo otrzymają wirtualny token w cenie 2 tysięcy dolarów, albo zachowają fizyczny egzemplarz dzieła. Zatrzymanie jego dwóch wersji było niedozwolone.

Sprawdź też

Odklejony czy wizjonerski?

Ciąg dalszy historii rozegrał się w prowadzonej przez Hirsta Newport Street Gallery. W lipcu stało się jasne, że 4851 chętnych zdecydowało się na zakup NFT. Tym samym taka liczba prac istniejących w rzeczywistości musiała zostać zniszczona. Hirst dokonał tego we właściwym sobie, prowokacyjnym stylu. Brytyjczyk ubrany w ognioodporny kombinezon i rękawice spalił tysiąc części The Currency o wartości 10 milionów dolarów, a w niedalekiej przyszłości powtórzy ten proceder. Dla autora cały performance nie był jednak aktem bezmyślnej destrukcji. – To trochę szalone, żeby palić sztukę. Mimo wszystko sam myślę o tym jak o transformacji właściwego dzieła sztuki w NFTprzekonywał podczas konferencji prasowej.

Damien Hirst podpala swoje prace w Newport Street Gallery

Nie wszyscy przystają jednak na tłumaczenia Hirsta. – On tak bardzo stracił kontakt z rzeczywistością, że w zasadzie przeniósł się do innego wymiaru egzystencji. Zaludniają go jedynie oligarchowie i kolekcjonowani przez nich nowomodni artyści – kąśliwie komentuje Eddy Frankel z magazynu Time Out. Niektórzy zwracają też uwagę na to, że w dobie kryzysu energetycznego marnowanie surowców na palenie czegoś, co nadaje się do użytku, jest wyłącznie wyrazem próżności. Więcej informacji na temat The Currency znajdziecie na oficjalnej stronie internetowej Newport Street Gallery.

Copyright © Going. 2021 • Wszelkie prawa zastrzeżone