Frank Ocean wypuścił kolekcję kontrowersyjnych obrączek 🍆 💍
Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru…
Podczas gdy słuchacze czekają na jego kolejną premierę, Frank Ocean spełnia się w wypuszczaniu biżuterii. Najnowsza kolekcja zawiera między innymi pierścień na penisa.
Frank Ocean wciąż testuje cierpliwość swoich fanów i trzyma ich w niepewności, kiedy wyjdzie jego kolejny album. W międzyczasie jednak artysta nie próżnuje – wypuścił ostatnio nową kolekcję biżuterii należącej do niego marki Homer. W asortymencie znajdują się między innymi bransolety, naszyjniki, kolczyki czy pierścionki. Jeden z obiektów wzbudził ostatnio niemałą kontrowersję. Do kupienia jest zdobiona złotem i diamentami obrączka na penisa. Cena to ponad 150 tysięcy złotych. Na swoim Instastory Frank wrzucił również wizualizację, jak potencjalnie powinno nosić się ową ozdobę.
Ten konkretny egzemplarz nosi nazwę XXXL H-Bone Ring with Stones, a w opisie produktu na stronie homer.com (czy w takim przypadku nie powinni się przebrandować na boner.com?) można przeczytać: Pierścionek XXXL H-Bone z kamieniami jest ręcznie wykonany z 18-karatowego żółtego złota z szeregiem brylantów o szlifie księżniczki i warstw, które wyrażają pikselową kość lub motyw H, wykończone na wysoki połysk.
Ceny poszczególnych części biżuterii zaczynają się od ponad tysiąca złotych, ale przekrój jest ogromny. Nie ważne jak szalonym viralem okazał się pierścień na penisa, fani oczekują od Franka przede wszystkim muzyki. Jego ostatni album, Blonde, który jest uznawany za nieśmiertelny klasyk, ukazał się w 2016 roku. W 2020 roku z kolei zapowiedziano występ Franka na Coachelli, co fani bezpośrednio utożsamiali z możliwością premiery nowej płyty albo chociaż jakiegoś nowego ogłoszenia na jej temat. Coachellę jednak odwołano i od dwóch lat się nie odbywa. Występ Franka ma się odbyć więc dopiero w 2023 roku. Fani wariują więc z niecierpliwości, a Frank ma dużo czasu na kreatywne zarządzanie swoją marką biżuterii.
Więcej o modzie w cyklu MORE Flex
Słucham hip-hopu odkąd pamiętam. Do tego doszło zamiłowanie do humoru internetowego - i tak powstał Raportażysta. Cała ta memiczna otoczka to tylko część mojej działalności - chcę również uderzać w poważniejszą publicystykę i znajdować w rapach bardziej wartościowe treści. Ostatnimi czasy doskonale odnajduję się także w tematach przyrodniczych i ekologicznych.