Czytasz teraz
Freak fighty i slap fighty to nie wszystko. Teraz gwiazdy grają w piłkę nożną
Lifestyle

Freak fighty i slap fighty to nie wszystko. Teraz gwiazdy grają w piłkę nożną

Influencerzy najchętniej prężą muskuły w sieci. Coraz częściej można ich jednak spotkać na żywo, gdzie walczą w oktagonach, śpiewają na scenie albo… wykonują zadania pod wpływem alkoholu. Teraz wielu z nich spróbuje swoich sił w sporcie. Przyglądamy się fenomenowi i próbujemy odpowiedzieć na pytanie, skąd jego zawrotna popularność.

19 listopada w Arenie Gliwice, w której zmieści się nawet 17 tysięcy widzów, szykuje się kolejne duże wydarzenie sportowe. Na pierwszy rzut oka nic nie powinno dziwić. Hala już wcześniej gościła mityngi biegowe, gale boksu oraz mecze koszykarskie. Siatkarze i siatkarki niedawno walczyli tam o tytuł mistrzów świata. Sęk w tym, że na zbliżającym się turnieju MOVE Federation nie zobaczymy profesjonalistów, tylko gwiazdy internetu. Na imprezie niekoniecznie będzie chodzić o widowiskowe dryblingi, bramkarskie robinsonady czy popisy umiejętności poruszania się na boisku.

konferencja zapowiadająca pierwszy turniej federacji piłkarskiej MOVE Federation

Inne zasady i boisko

MOVE Federation to nowy projekt agencji Spotlight reprezentującej najpopularniejszych influencerów z całej Polski. Prezes jej zarządu, Wojciech Szaniawski, zapewnia, że rozgrywki amatorskiej federacji piłki nożnej będą atrakcyjne dla odbiorców w różnych grupach wiekowych. Mają to zagwarantować przemyślana formuła wydarzenia oraz jego bogaty program artystyczny. Poza czystą rozrywką zapowiedziano prozdrowotne przesłanie imprezy. – Chcemy wspierać aktywność fizyczną młodzieży, która zbyt często wybiera komputer od boiska na podwórkupodkreśla w rozmowie z portalem „Wirtualne Media” Szaniawski.

logotyp MOVE Federation / fot. materiały prasowe

Mecze piłkarskie rozgrywane na MOVE Federation nie będą przypominać tych, które możemy kojarzyć z wielkich stadionów. Potrwają jedynie 20 minut (dwie połowy po 10 minut), a samo boisko o owalnym kształcie będzie znacznie mniejsze. Inna ma być także sama punktacja, różniąca się w zależności od charakteru zdobytego gola. Za bramkę zdobytą głową, nogą lub za trafiony rzut karny i wolny zawodnicy otrzymają punkt. Dwa należą się komuś, kto trafi z dystansu, a trzy – komuś, kto pokona bramkarza przeciwnej drużyny w widowiskowy sposób (np. przewrotką albo tzw. „szczupakiem”). Nową zasadą jest także obecność superbohatera – zawodowego piłkarza, który raz w danym spotkaniu może wesprzeć zespół na jego życzenie.

Shoji Morimoto zarabia na życie, nie robiąc nic. Jak to jest w ogóle możliwe?

Z internetu do realu

Kogo zobaczymy podczas MOVE Federation? Organizatorzy nie zdążyli jeszcze odkryć wszystkich kart, ale co nieco już wiadomo. Wśród kapitanów znaleźli się m.in. Natalia „Natsu” Karczmarczyk, Mateusz „Tromba“ Trąbka, Monika Kociołek, Wojciech Gola oraz Boxdel. To niekwestionowane gwiazdy internetu obserwowane przez setki tysięcy użytkowników, głównie tych z najmłodszych grup wiekowych. Głównym polem ich działalności są media społecznościowe: od filmów na YouTube aż po materiały na TikToku i Instagramie.

https://www.instagram.com/p/CjqTXwWKh1a/

Ktoś, kto zetknął się z kulturą influencerów, dobrze wie, że MOVE Federation to tylko wierzchołek góry lodowej. Sieciowi celebryci chętnie monetyzują swoją popularność nie tylko w sieci, ale i w świecie rzeczywistym. Zasada ta dotyczy produktów wprowadzanych do sklepów (niekwestionowanym liderem na tym polu jest chyba Ekipa, która promowała już własne lody, napoje gazowane, cukierki oraz zeszyty) i sprawnie przekłada się na świat rozrywki oraz kultury. Gwiazdy piszą książki i wydają płyty, następnie promując je na koncertach. Występom na żywo towarzyszą meet&greet, czyli ekskluzywne spotkania, na których można spotkać się z idolami. Chętnych na takie przeżycia jest wielu. Z ubiegłorocznego badania Aspiracje dziewczynek w Polsce wynika, że aż 48% respondentek w wieku 10-15 lat chciałoby w przyszłości zostać influencerką albo youtuberką.

Zapraszamy do oktagonu

Szczególnym przypadkiem na polu aktywności internetowych twórców pozostają freak fighty. Podobnie jak w MOVE Federation, nie chodzi w nich o ścisłe trzymanie się zasad i uwydatnianie tężyzny fizycznej. W pojedynkach mieszanych sztuk walki (mixed martial arts, MMA) w oktagonie nie pojawiają udziału profesjonaliści. Szlaki na polu polskich freak fightów przetarł pomysłodawca federacji Fame MMA, wspomniany już Wojciech Gola. Choć nie wiadomo było, czy projekt znajdzie swoich inwestorów i zwolenników, ostatecznie odniósł ogromny sukces.

tak wyglądała jedna z walk na pierwszej odsłonie Fame MMA

Pierwszą galę zorganizowano w czerwcu 2018 roku w Koszalinie. Najważniejszą walką było wtedy starcie Boxdela z Jakubem „Guzikiem” Szymańskim, którą nokautem technicznym zwyciężył ten pierwszy. Już wtedy show zostało uzupełnione o liczne pozasportowe elementy, które ostały się do dziś. Mowa choćby o burzliwych konferencjach prasowych, nierzadko pełnych od inwektyw i rękoczynów, ale i o oprawie muzycznej albo komentarzach ze strony loży szyderców. Roast w czasie rzeczywistym znajduje swoje odzwierciedlenie w lawinie postów publikowanych w mediach społecznościowych. Gale można bowiem oglądać nie tylko na miejscu, w coraz większych arenach widowiskowych, ale i w sieci.

konferencja zapowiadająca FAME 15

Konkurencja nie śpi

Fame MMA radzi sobie bardzo dobrze, a osoby w nim uczestniczące zarabiają nawet po kilkaset tysięcy złotych za walkę. Na początku listopada w Gliwicach odbędzie się 16. odsłona wydarzenia. Tym razem gwoździem programu ma być pojedynek Mateusza „Tromby” Trąbki z Marcinem Dubielem. Poza nimi w oktagonie staną m.in. freestyler Filipek, Robert Pasut, Alan „Braveheart” Kwieciński oraz Amadeusz „Ferrari” Roślik. Poznańska federacja najwyraźniej nie traci popularności, ale po piętach depczą jej inne twory chcące wybić się na freak fightach.

Zobacz również
lego

Twarzą HIGH League, którego 6. edycja w grudniu zagości w łódzkiej Atlas Arenie, jest raper Malik Montana. O wydarzeniu było ostatnio głośno, gdy w szranki z Ewą „Ms. Honey” Wyszatycką stanęła Maja Staśko. Internetowa aktywistka zadeklarowała, że całą gażę za występ w gali przeznaczy na wsparcie fundacji zajmujących się przeciwdziałaniem przemocy domowej. Poza Fame MMA i HIGH League kawałek tortu o smaku „freak fighty” chcą uszczknąć m.in. nieaktywne teraz Elite Fighters oraz MMA-VIP. Tą drugą współzarządza niedoszły bokser i bohater licznych memów, Marcin Najman.

przed 4. odsłoną Fame MMA Maja Staśko spotkała się z Malikiem Montaną

Liść, który skończył się tragicznie

Poza freak fightami nad Wisłę dotarły także celebryckie punch fighty. Tak jak w tych pierwszych (prawie) wszelkie chwyty są dozwolone, tak w nich zawodnicy mają do dyspozycji jedynie „liście”. W pojedynku na takie ciosy przegrywa osoba, która jako pierwsza padnie znokautowana lub sama podda się po spoliczkowaniu. Prof. Konrad Rejdak, lekarz neurolog, przyznał w rozmowie z portalem naTemat.pl, że długotrwała ekspozycja na takie ciosy może doprowadzić do wystąpienia chorób neurozwyrodnieniowych. Zespół Parkinsona albo choroba Alzheimera są jednak zdecydowanie później zauważalną konsekwencją potyczek na ringu. Jesienią ubiegłego roku jedna z nich skończyła się tragicznie znacznie wcześniej. Na gali Punchdown 5 w bezpośrednim starciu z Dawidem „Zalesiem” Zalewskim ucierpiał były strongman, Artur „Waluś” Walczak. Po nokaucie zapadł w śpiączkę, a miesiąc później zmarł.

jeden z przykładów slapfightingu

Freak fighty – w pogoni za sławą 

Tragiczne wydarzenie sprzed roku wywołało ożywioną dyskusję na temat medycznych skutków uprawiania sztuk walki w niekontrolowany sposób. Jednocześnie zakwestionowano słuszność różnych aktywności, w których na potęgę biorą udział influencerzy. Owładnięci żądzą zysku przekraczają własne granice – jak podczas AlkoMaster, gdzie wykonywano różne zadania pod wpływem alkoholu. Szukają sensacji i popularności, biorąc udział w fizycznych i słownych starciach. To mechanizm stary jak świat, który zawsze elektryzował publiczność. Sami odbiorcy szukają mocnych wrażeń i czekają na potknięcia znanych postaci. Trochę po to, żeby momentalnie wyśmiać ich w mediach społecznościowych, ale i po to, żeby móc się z nimi utożsamić. Porażka influencera, za którym stoją tysiące lajków i jeszcze więcej pieniędzy, pokazuje, że każdy miewa chwile słabości i czasami przegrywa. We wspólnym dopingowaniu ulubieńcom kryje się też element plemienności. W tym kontekście influencerzy nie różnią się niczym od profesjonalnych sportowców, choć przecież brakuje im umiejętności.

Wskazaliśmy 47 powodów, dla których OKI to jeden z naszych ulubionych raperów. Sprawdź sam!

Freak fighty, widowiska piłkarskie czy pokrewne wydarzenia nie znikną prędko z mapy Polski. W błyskawicznym tempie stały się ważnym elementem rodzimej rozrywki rozpiętej pomiędzy sferą rzeczywistą a wirtualną. Przed ich organizatorami nieustannie stoi jednak duże wyzwanie, aby pogoń za sensacją i zyskiem nie zubożyła kompletnie całego przekazu. Z tyłu głowy muszą pamiętać o tym, że za młodą grupę docelową, która stale szuka swoich wzorców i autorytetów, trzeba brać szczególną odpowiedzialność.

Copyright © Going. 2024 • Wszelkie prawa zastrzeżone

Do góry strony