Najmocniejszy rapowy cykl koncertów w stolicy? Chyba tak. Wraca Strefa Jelenia, by roznieść nadwiślański Wał Miedzeszyński.
POV: wbijasz na koncert i na dzień dobry dostajesz darmowego welcome drinka. Piękna opcja, moodzik od razu nastawiony. Strefa Jelenia robi to dobrze.
Lineup? Interesuje Was lineup? A to super, bo ten jest naprawdę potężny. W pierwszym ogłoszeniowym rzucie dowiedzieliśmy się, że nad Wisłą zameldują się takie postaci jak Kaz Bałagane, Kukon, Miły, Otsochodzi czy Mielzky. Takie wybory potwierdzają, że organizatorzy mają łeb na karku i są kumaci – rozstrzał klimatów jest naprawdę imponujący, dostajemy reprezentantów różnych brzmień i stylistyk, nudy nie będzie na pewno. Obstawiamy, że kolejne ogłoszenia tylko to potwierdzą. Poza tym, pierwsza edycja jest tego żywym dowodem.
Cykle tego typu dają bardzo fajny wgląd w obecną kondycję sceny. Regularne koncerty i liczni wykonawcy, których można wysłuchać jednego po drugim pozwalają na postawienie się w roli rapowego scouta. To trochę tak, jak przy oglądaniu Euro. Oglądasz różne reprezentacje, porównujesz strategie i wybierasz to, co najbardziej ci się podoba. Przewagą takiej formuły w porównaniu z festiwalem, jest z kolei to, że każdy raper może zbudować pożądaną przez siebie narrację – każdy występ odbywa się innego dnia, wypoczęta i głodna wrażeń publika, z pewnością będzie gotowa na wszystko.
No to jak, chcesz wcielić się w rapowego scouta? Nic prostszego, zaklepuj bilety i wpadaj na Strefę Jelenia. 30 zł za sztukę to fair cena.
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich rapowych wersów i sposobów na przejście Dark Souls.