Powrót Stromae – czy zaangażowany społecznie pop istnieje? | Muzyczny Feed #32
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich…
Kojarzony z radiowymi szlagierami Stromae przerywa artystyczny impas i wraca po dziewięciu latach.
Przez lata konsumowania popkultury zdążyliśmy przywyknąć do specyficznych zasad tej gry. Gwiazdy mogą więcej i choć niechętnie to przyznajemy, taka jest prawda. Hipokryzja to nic. Jako fani jesteśmy przecież w stanie wybaczyć znacznie poważniejsze potknięcia, co nieraz udowadnialiśmy. Generowanie szumu, rozkręcanie aferek to standardowy zestaw, który dostajemy w pakiecie z twórczością ikon popu. Czy istnieją wyjątki? Stromae udowadnia, że tak.
Nie tylko Alors On Danse
Ten wzniosły ton może być nieco przesadzony, ale trzeba oddać sprawiedliwość faktom. Polacy kojarzą zapewne Stromae z jego nieśmiertelnym Alors On Danse, który od lat wyrywa na parkiet nawet tych najbardziej zmulonych. Euro-dancowy, dyskotekowy styl to jednak tylko jedno z wielu wcieleń belgijskiego artysty. Wiemy to już od premiery wydanego w 2013 Racine carrée. To właśnie na tym albumie mogliśmy usłyszeć chociażby rapowane Humain à l’eau, popowe Papaoutai i poruszające, bardzo solidnie wyśpiewane Formidable.
Powrót do normalności
Skąd 9 letnia przerwa u artysty w peaku popularności? Złożyło się na to kilka czynników. Pierwotnie Stromae chciał na chwilę powrócić do normalnego życia, jakie wiódł przed osiągnieciem ogromnej sławy. Wykańczający koncertowy tryb dał mu się mocno we znaki. Sytuację skomplikowała dodatkowo trasa po Afryce, na którą miał ruszyć w 2015 roku. Leki przeciw malarii wywołały u niego niepożądane reakcje, co doprowadziło do załamania nerwowego i prób samobójczych. Powrót do zdrowia fizycznego i psychicznego zajął Stromae trochę czasu i w ten sposób planowana czteroletnia przerwa zamieniła się w dziewięć lat bez albumu.
Nowe wcielenie Stromae
Pierwsze single z Multitude zwiastowały zmianę tonu w twórczości Belga. Na pierwszy plan wysunął się jego wokal, a regularna stopa i pompujący bass ustąpiły miejsca instrumentom, często niekonwencjonalnym. Charakterystyczne motywy i wpadające w ucho melodie nadal są fundamentem jego kawałków, ale zamiana syntetycznych wtyczek na akustyczne dźwięki jest mocno odczuwalna. Odejście od elektronicznego bitu wyszło Stromae na plus. Multitude jest znacznie bogatsze i urozmaicone rytmicznie. Różne warstwy instrumentalne przyjemnie się przeplatają i wzajemnie uzupełniają dbając o angażującą dynamikę.
Językowa bariera może mieć wpływ na nasz odbiór twórczości Stromae. Słuchając przystępnych i mocno chwytliwych, ale opartych na prostych melodiach kawałków, łatwo założyć, że jego teksty również utrzymane są w podobnym duchu. Nic bardziej mylnego. Wiadomo, nie jest to jakiś Nick Cave czy inny Kendrick, ale jak na swoją skalę rozpoznawalności i klimat, w jakim się porusza, jego wersy naprawdę zasługują na wyróżnienie.
Chyba najbardziej przebojowy z opublikowanych singli Santé opowiada o cichych bohaterach i bohaterkach pandemicznej rzeczywistości czyli pracownikach szpitali, kierowców i wszystkich tych, którzy dbali o to, by świat funkcjonował, jak dawniej. Stromae nie boi się także poruszać bardziej niewygodnych tematów. W Fils de joie wciela się w hipotetyczną rolę syna pracownicy seksualnej i staje w jej obronie twierdząc, że jest „synem bohaterki”. W Déclaration porusza z kolei wątek płciowej dyskryminacji rzucając trafne „nawet jeśli feminizm to trend / nadal lepiej brzmi: jestem psem niż jestem suką”. Takich smaczków jest więcej, co dowodzi, że Stromae naprawdę przykłada się do pisania i skutecznie kontestuje stereotyp łączący pop z pierdaczeniem o bzdetach.
Multitude w efekcie daje nam ciekawe uzupełnienie dyskografii Stromae. Jego nowe wcielenie sprawia, że nawet w przypadku powrotu do znanych już patentów, nie czujemy, że to odgrzewany kotlet. Na album składa się 12 spójnych kawałków, które nie przytłaczają długością i nie nużą powtarzalnością. Istnieje spore ryzyko, że ta płytka przejdzie bez echa, nie ma tu szlagierów na miarę tych, z których Stromae jest znany. A szkoda, bo biorąc pod uwagę artystyczny wydźwięk, jest to najlepszy album w jego dorobku.
Przypomnijmy, że polscy fani Stromae mają okazję złapać go w tym roku na żywo w Chorzowie za sprawą występu w ramach Fest Festival 2022. Oprócz niego na śląsku pojawi się m. in. Scooter, Yung Lean, Woodkid, Caribou czy Slowthai.
Stromae i wiele innych gwiazd na Fest Festival 2022
Kocham muzyczkę, filmy i NBA. Znam zdecydowanie zbyt dużo polskich rapowych wersów i sposobów na przejście Dark Souls.