Nie tylko Tashi Wada. Księgowa z Shinjuku, ajfonowy kompozytor i inne perełki współczesnej japońskiej sceny elektronicznej
Czy są tu jacyś fani muzyki z kraju, gdzie 7Eleven, sakura, onigiri i sake to dość często słyszane hasła? Jeśli tak, to pewnie doskonale wiecie, jak wiele ma do zaoferowania Japonia.
Od czasów genialnego zespołu Yellow Magic Orchestra i jego nadzwyczaj utalentowanych członków, Haruomiego Hosono i Ryuichiego Sakamoto, sporo wody w Shinano upłynęło. Z kolei podwaliny pod niepowtarzalny japoński ambient kładli m.in. Hiroshi Yoshimura, Susumy Yokota, Yasuaki Shimizu czy Midori Takada. Na całe szczęście, większość z nich dalej jest w wysokiej formie, a godnych następców nie brakuje!
Już w środę w warszawskim Pardonie wystąpi Tashi Wada (urodził się w USA, ma japońskich rodziców) ze swoją grupą, w skład której wchodzą perkusista Corey Fogel oraz popularna wokalistka Julia Holter. Zanim jednak wysłuchamy eksperymentalnej muzyczki na żywo, dajmy się ponieść esencji japońskiej sceny undergroundowej!
Tujiko Noriko
Kompozytorka z Osaki łączy w swojej muzyce awangardowy pop, neoklasykę i ambient. W tym roku ukazał się jej najnowszy album będący ścieżką dźwiękową do filmu Kuro, za którego reżyserię odpowiada sama artystka, do spółki z Joji Koyamą. Jeśli wolicie większą dawkę wokalu i nieco innego aranżu, sięgnijcie po jej poprzednie albumy – East Facing Balcony czy U nagrany m.in. z Lawrencem Englishem. W żadnej konfiguracji się nie zawiedziecie!
Sugai Ken
Eksperymentalna twórczość Sugai Kena ma bardzo wysoki stopień japońskości. Sample z tradycyjnych instrumentów w połączeniu z nowoczesną elektroniką dają wyjątkowy efekt. Muzyka miejscami przypomina dokonania Visible Cloaks (którzy również wydawali w RVNG INTL.), ale jest bardziej odrealniona i dziwaczna. Tutaj foklor zderza się z sound designem. W to mi graj!
H. Takahashi
Debiutancki album Sea Meditation wydał w 2015 roku. Później regularnie wypuszczał płyty (i kasetki!) – m.in. w takich wytwórniach, jak Where To Now? czy White Paddy Mountain. Ambienty Hirokiego Takahashiego przypominają momentami soundtracki do gier fantasy, pełne są tajemniczych melodii, ciekawych sampli (vide woda skapująca z kranu) i typowo japońskiego minimalizmu. Ciekawostka – większość muzyki tworzy jedynie na swoim iPhonie!
Masayoshi Fujita
Wibrafonista, który ma na swoim koncie współpracę m.in. z genialnym Janem Jelinkiem. Widzieliśmy Fujitę kilka lat temu podczas Tauron Nowa Muzyka i musimy przyznać, że zrobiło to na nas spore wrażenie. Koniecznie sprawdźcie jego albumy wydawane w znanej wytwórni Erased Tapes Records. Melancholijna muzyka, która idealnie nadawałaby się do wyjątkowo smutnej sagi anime.
Powder
Najbardziej taneczny akcent w naszym zestawieniu. Co ciekawe, Powder na codzień zajmuje się regularną pracą w tokijskiej korporacji zlokalizowanej w dzielnicy Shinjuku. Po godzinach tworzy muzykę i grywa didżejskie sety. Melodyjne hałsy to jej ulubiona kategoria, ale Japonka nie zamyka się tak naprawdę na żadne gatunki. Sprawdźcie jej najnowszą składankę Powder in Space, na której udzielają się m.in. Samo DJ, Tornado Wallace, Don’t DJ czy Kettenkarussel.
Visible Cloaks
Dla duetu z Portland musieliśmy zrobić wyjątek. Amerykanie mają bowiem bardzo dużo wspólnego z diggowaniem i odkrywaniem japońskiej muzyki z pogranicza new age’u, ambientu i eksperymentu. Zapraszają również do współpracy wielu Japończyków, w tym m.in. Tashi Wadę, Yoshio Ojimę czy Miyako Kodę. Słuchając ich twórczości nie sposób uwolnić się od przepięknych dźwięków inspirowanych Krajem Kwitnącej Wiśni.
Meitei
Naszła Was ochota na plumkające ambienty? Dobrze trafiliście. Meitei całkiem nieźle sobie radzi w te klocki. W kwietniu ukazał się jego najnowszy krążek Komachi, który jest hołdem dla zmarłej babci muzyka. Kobieta odeszła w wieku 99 lat i pamiętała jeszcze czasy tradycyjnej japońskiej kultury, która po II wojnie światowej przeszła dość wyraźną rewolucję. Meitei zdecydował się zawrzeć na tym albumie wiele osobistych emocji, które przefiltrował przez inspiracje Susumu Yokotą, Nobukazu Takemurą i ejtisowym ambientem.
Jeśli chcecie poczuć chociaż odrobinę japońskiej estetyki i dać się porwać geniuszowi tamtejszych artystów, przyjdźcie w środę do Pardon, To Tu. Tashi Wada, Julia Holter i Corey Fogel, 11 września.