Diaboliczny queer i kwasowy bad trip. Yves Tumor zapowiedział nowy album i koncert w Polsce
Czasami droga od kompletnej niszy do ambitnego mainstreamu wcale nie musi być tak skomplikowana. Dobrym przykładem jest chimeryczny Yves Tumor, który właśnie zapowiedział swój kolejny album i koncert w Warszawie.
Urodzony na Florydzie, zamieszkały w Turynie, od czasu przełomowego debiutu „Serpent Music” obecny na ustach wielu krytyków i muzycznych pasjonatów. Pamiętamy czasy, kiedy Yves Tumor był jednym z objawień berlińskiej wytwórni PAN, kiedy do Polski zapraszał go undergroundowy kolektyw Intruder Alert (obecnie IA). Obecnie, muzyk wydaje w prestiżowym Warp Records, grywa na największych festiwalach i zachwyca kolejnymi wcieleniami.
Sean Bowie, bo tak naprawdę nazywa się Tumor, od wczesnej młodości sprzeciwiał się konserwatywnemu otoczeniu i właśnie za sprawą muzyki próbował wyrwać się z tych krępujących go okowów. Na początku poprzedniej dekady muzyk poznał innego queerowego artystę – Mykkiego Blanco, któremu przez ponad 2 lata towarzyszył podczas europejskiej i azjatyckiej trasy. W 2015 roku Yves Tumor wypuścił swój debiutancki, wydany własnym sumptem album „When Man Fails You”. Jednak dopiero kolejne wydawnictwo sprawiło, że na jego punkcie oszaleli wszyscy wielbiciele dziwnego popu, osobliwej elektroniki i ochoczo rozpychającego się eksperymentalnego queeru.
„Serpent Music” powstawało pomiędzy kilkoma miastami – Los Angeles, Miami, Lipskiem i Berlinem. Tumor został wzięty pod opiekę przez jeden z najważniejszych undergroundowo-eksperymentalnych labeli ostatniej dekady – berliński PAN, któremu dowodzi Bill Kouligas. Dołączył tym samym do takich tuzów, jak Lee Gamble, Helm, Amnesia Scanner, Objekt czy M.E.S.H. I zaliczył wejście bez żadnych kompleksów, bez podkulonego ogona. Nad otwierającym album utworem „The Feeling When You Walk Away” rozpływali się wszyscy – tutaj David Lynch spotyka Deana Blunta. Wielu zastanawiało się, do czego jeszcze zdolny jest Yves Tumor.
Niedługo potem, w 2017 roku, muzyk wypuścił na swoim Soundcloudzie ambientowy mikstejp „Experiencing The Deposit Of Faith”, a niedługo potem ujawnił, że podpisał kontrakt z jedną z najważniejszych wytwórni w historii współczesnej muzyki – Warp Records. Wielu ten ruch mógł dziwić, ale skoro w Warpie wydają takie freaki, jak Danny Brown, GAIKA czy Vincent Gallo, to dlaczego miałby tam nie pasować Tumor. Okazało się, że pasuje, i to jak ulał.
Jego warpowski debiut „Safe in the Hands of Love” to jedna z najlepszych płyt 2018 roku i na pewno jedna z wyróżniających się w ostatnich latach. Bez podziału na gatunki, bez szufladkowania. Duch Deana Blunta czy Jamesa Ferraro i Daniela Lopatina wciąż unosi się nad jego twórczością, ale na tym albumie Sean Bowie otwarcie przyznał się do fascynacji nie tylko awangardowym popem i elektroniką, ale też muzyką rockową i indie. Ostatnie dokonania Yvesa Tumora (w tym świeży singiel „Gospel For a New Century”) to przecież TV on the Radio na kwasowym bad tripie. Nadchodzący album „Heaven to a Tortured Mind” (premiera 3 kwietnia) będzie prawdopodobnie naturalną kontynuacją stylu obranego 2 lata temu.
Tumor to prowokator, to artysta, który wciąż poddaje się metamorfozom, to muzyk, dla którego nie istnieje pojęcie sztywnych ram. Mierzący prawie 2 metry potrafi wyjść na scenę w kowbojskim stroju, potrafi być też ubrany zupełnie normicko. Jak ma ochotę, to korzysta z półplaybacku, który w tym przypadku wcale nie psuje radości z oglądania go na żywo. Pomimo introwertycznego wajbu, muzyk ma świetny kontakt z publiką, ma momenty, kiedy jest zwyczajnie uroczy, żeby za chwilę przerazić kilka pierwszych rzędów.
Tumor to ewenement – zadowala artystycznie zarówno niezależne, niszowe środowiska, jak i fascynuje słuchaczy z głównego nurtu. Obok Arki, Blanco czy Lotica to jedna z najważniejszych queerowych postaci, która tak umiejętnie łączy i zachwyca oba światy.
Bilety na koncert Yvesa Tumora i jego zespołu znajdziecie w Going.