To miejsce można zwiedzić tylko raz na trzy lata. Podziemna Katedra na Stokach w Łodzi znów otwarta dla turystów
Redaktor naczelny Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach…
Ponad pięć tysięcy biletów na oprowadzanie po niezwykłych zbiornikach wody rozeszło się w mgnieniu oka. Dobrze więc polować na wejściówki z drugiej ręki, chyba że jesteście gotowi uzbroić się w cierpliwość. Może Podziemna Katedra na Stokach jest tego warta?
Znane powiedzenie mówi, że zakazany owoc smakuje najlepiej. Tę sentencję można byłoby jednak uzupełnić stwierdzeniem, że równie dobrze skosztować czegoś, co niekoniecznie musi być zabronione, ale nie ma do tego tak łatwego, nieograniczonego dostępu. Dobrze widać to choćby w świecie kultury i rozrywki. Bilety na Konkurs Chopinowski odbywający się raz na pięć lat mimo stosunkowo wysokich cen rozeszły się w kilka minut. Do dziwidła, rośliny wydającej przy kwitnieniu wyjątkowo intensywny zapach, w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego ustawiały się tłumy. Nic dziwnego – w końcu na kolejną taką okazję trzeba poczekać nawet do następnej dekady.
Bilety już niedostępne
Ta sama reguła ostatnio potwierdziła się w Łodzi. Pod koniec sierpnia tamtejszy Zakład Wodociągów i Kanalizacji poinformował o ponownym otwarciu Podziemnej Katedry na Stokach dla turystów. Zwiedzanie stanowi część obchodów 100-lecia miejskiej instytucji i potrwa trzy tygodnie, w dniach 6-26 października. Dla wszystkich chętnych przygotowano całkiem sporą pulę 5 tysięcy biletów w cenie 99 zł. Ze względu na olbrzymie zainteresowanie niektórzy zostali jednak odprawieni z kwitkiem. Teraz muszą szukać szczęścia u koników albo liczyć na to, że organizator zwiększy przepustowość akcji. Ta druga opcja wydaje się być jednak bardzo mało prawdopodobna.
Wpadnij na Dwa Sławy do łódzkiej Wytwórni i posłuchaj ich najnowszej EP-ki!
Podziemna Katedra na Stokach. O co tyle hałasu?
Popularność atrakcji bierze się z jej niedostępności. Podziemna Katedra na Stokach to bowiem potoczna nazwa czynnego zbiornika położonego przy Wzgórzu Stokowskim, niegdysiejszym najwyższym wzgórzu Łodzi. Obiekt na co dzień jest zalany nawet 60 tysiącami ton wody – zapasem pozwalającym na 12-godzinne utrzymanie sieci kanalizacyjnej miasta w razie awarii. Co kilka lat jest jednak opróżniany, a następnie czyszczony i konserwowany. To właśnie wtedy, w dość organiczonym oknie czasowym, mogą wejść do niego ludzie. Muszą się jednak nastawić na szczególne warunki: wewnątrz Katedry jest całkiem chłodno (ok. 10 stopni Celsjusza) i ślisko.
Wrażenie podczas oglądania zbiornika bez wątpienia robi fakt, że nie przypomina raczej infrastruktury technicznej, tylko okazałą, zbudowaną z pietyzmem gotycką świątynię. 100 kopuł podtrzymują ceglane, odporne na wysokie ciśnienie wody kolumny, które tworzą imponujące łuki. Autorem projektu jest angielski inżynier William Heerlein Lindley, znany także z opracowania planów kanalizacji dla Pragi, Baku i Warszawy. W stolicy Polski, na dzielnicy Ochota, jedna z ulic nosi zresztą jego imię.

Redaktor naczelny Going. MORE. Publikował lub publikuje także na łamach „newonce", „NOIZZ", „Czasopisma Ekrany", „Magazynu Kontakt", „Gazety Magnetofonowej" czy „Papaya.Rocks". Mieszka i pracuje w Warszawie.

